Jednym z mankamentów naszych czasów jest to, że nie tyle rozmawiamy ze sobą, co raczej zazwyczaj jedynie mówimy do siebie. Napotykając drugą osobę, która coś do nas mówi, zamiast starać się ją zrozumieć, wyczekujemy jedynie sposobności, żeby i jej coś powiedzieć. W efekcie tego najpierw ona mówi do nas, a potem my do niej, ale ani przez moment nie rozmawiamy ze sobą. Jest tak być może dlatego, że komunikacja międzyludzka prawdopodobnie nie jest w pierwszej kolejności metodą porozumienia, ale narzędziem wywierania wpływu i robienia dobrego wrażenia. Zrozumiałem to po raz pierwszy po lekturze, przed kilkunastoma laty, książki Petera Gaardenforsa „Jak homo stał się sapiens”. Autor książki, szwedzki antropolog, wykazuje w niej, opierając się na ciekawych badaniach zachowania naczelnych, że interakcja i komunikacja z innymi osobnikami naszego gatunku są ściśle związane z instynktem samozachowawczym, służą bowiem po pierwsze przewidywaniu, po drugie sterowaniu zachowaniem innych osób w sposób zwiększający szanse na nasze przetrwanie.
Wydaje się więc, że nasz pierwotny ewolucyjnie ukształtowany odruch jest nastawiony na obserwowanie drugiej osoby w celu rozpoznania potencjalnego zagrożenia, przewidywania jej zachowań, a następnie do sformułowania takich komunikatów werbalnych, które sprawią, że zachowa się w pożądany przez nas sposób. Takie nastawienie prawdopodobnie sprawdzało się przez tysiące lat – przetrwali ci, którzy mieli je opanowane na wysokim poziomie. Współczesne systemy społeczne, hierarchie wartości, kultura sprawiają, że ten mechanizm już nie działa, a w każdym razie znacznie mniej efektywnie. Motywacje, a co za tym idzie zachowania ludzkie są bardziej złożone niż kiedykolwiek w historii – znacznie trudniej je wydedukować z zachowania i stymulować odpowiednimi komendami. Poza tym zachowania innych ludzi, a także to czy nas lubią czy nie, nie ma już ścisłego przełożenia ma nasze przetrwanie – presja tego czynnika przestała być dominująca, choć na poziomie emocjonalnym często czujemy zgoła odmiennie.
Sądzę, że rozumienie drugiej osoby, jako jeden z celów komunikacji od bardzo dawna występował jako możliwość, ale od stosunkowo niedawnych czasów, biorąc rzecz ewolucyjnie, stał się ważny, a nawet konkurencyjny w porównaniu do innych możliwych celów. Po pierwsze rozumienie daje nam możliwość doświadczenia prawdziwej bliskości z drugą osobą, po drugie podnosi jakość i efektywność kooperacji z tą osobą, po trzecie stanowi ważny punkt odniesienia w rozumieniu nas samych, po czwarte wreszcie (i to może właśnie na ostatnim miejscu) pomaga nam przewidzieć zachowania tej osoby w różnych współczesnych złożonych sytuacjach.
Taki efekt rozumienia dokonuje się na drodze rozmowy, jednak rozmowa, która to daje nie jest prosta do wywołania. Ze względu na omówione tutaj obciążenie ewolucyjne, nasze nawyki społeczne, lęki, stereotypy nie rozmawiamy ze sobą, lecz mówimy do siebie. Lektura innej książki, mianowicie „How to have impossible conversations” Petera Boghossiana i Jamesa Lindsaya. Książka zawiera szereg zaleceń, które mogą, choć nie muszą wywołać efekt dobrej prowadzącej do rozumienia rozmowy. Wybrałem z książki dziesięć takich zaleceń, dodałem jedno (jedenaste) od siebie, całości nadając formę będącej konsekwencją przefiltrowaniu tych treści przez lekturę szeregu książek z zakresu kultury dyskusji.
Oto wspomniane zalecenia:
- Zastanów się dobrze co jest celem twojej rozmowy, a jeśli jest nadto odpowiednia do tego przestrzeń, zakomunikuj ten cel twojemu rozmówcy lub rozmówczyni. Możesz też o taki cel spytać rozmówcy. Czasami ludzie mówią do kogoś, żeby się wyżalić i znaleźć słuchające wsparcie – mędrkowanie nie jest dobrą reakcją. Czasami chcemy kogoś do czegoś przekonać, innym razem zaimponować mu, innym razem wreszcie porozmawiać o czymś ważnym. Warto podjąć próbę ustlenia, jaki jest ten cel w przypadku komunikacji, którą chcielibyśmy przekształcić w dobrą rozmowę.
- Zamieniaj niezgodę na zaciekawienie. Jeśli słyszysz coś, z czym się nie zgadzasz, nie popuszczaj swojej niezgodzie, ale w jej miejsce wstaw zaciekawienie – postaraj się znaleźć odpowiedź na pytanie jak twój rozmówca lub rozmówczyni doszedł/doszła do takiego stanowiska, zadawaj pytania pozwalające osiągnąć ci takie zrozumienie. Zrozumienie tego, jaka droga doprowadziła kogoś do określonego przekonania może diametralnie zmienić nasz stosunek zarówno do danej osoby, jak i jej poglądów – może także zmienić nasze.
- Zwracaj się do swojego rozmówcy lub rozmówczyni tak jak sam(-a) chciał(-a)być, żeby się do ciebie zwracano w sytuacji tak zgody, jak niezgody. Często komunikujemy się z innymi w sposób, który by nas uraził, gdyby ktoś się z nami tak komunikował. Często gniewa nas sposób, w jaki ktoś się do nas zwraca, ale sami nie dajemy dobrego przykładu – skupiając się bardziej na naszej dumie niż na pokierowaniu rozmową w bardziej konstruktywną stronę.
- Staraj się więcej słuchać niż mówić, rozmaiwać z kimś, a nie mówić do kogoś, podążać za tym, co komunikuje ci druga osoba, a nie czekać niecierpliwie, aż ty będziesz mógł/mogła wreszcie przemówić. Pomaga w tym bardzo skupienie się na stworzeniu w głowie swego rodzaju mapy wypowiedzi drugiej osoby – co głosi, jak to uzasadnia, jak przechodzi od jednej kwestii do drugiej. Zamiast przechodzić do tego, co masz do powiedzenia poświęć trochę czasu na uściślenie, na drodze konkretnych pytań, szczegółów twojej mapy.
- Nie zaczynaj od oznajmiania, co uważasz w dyskutowanej kwestii, raczej staraj się skupić na zrozumieniu, o czym rozmawiacie i co myśli o sprawie twój rozmówca lub rozmówczyni. Z tego samego powodu nie używaj zwrotów typu, „tak, ale…”, „rozumiem, jednak ja uważam, że…”, „nie prawda, bo przecież…” i tak dalej. Swoje własne stanowisko przedstaw na końcu, ostrożnie i dopiero wtedy, kiedy zrozumiałeś(-aś) stanowisko rozmówcy lub rozmówczyni albo na wyraźną prośbę tej osoby.
- Wiedz, kiedy skończyć rozmowę: stawiaj granice sobie i rozmówcy lub rozmówczyni. Granice stawiane sobie to przede wszystkim silne emocje – jeśli ogarnia cię gniew lub frustracja, skończ grzecznie rozmowę. W takim stanie możesz powiedzieć rzeczy, których będziesz potem żałować. Granice stawiane rozmówcy lub rozmówczyni: kiedy rozpoznajesz złe intencje (na przykład manipulacja lub potrzeba dominacji) albo całkowity brak woli zmiany zdania w dyskutowanej kwestii. Sensem rozmowy jest możliwość zmiany poglądu na jakąś sprawę – jeśli ktoś nie ma żadnej przestrzeni na zmianę, to nie ma też przestrzeni na rozmowę. Nie bądź jednak pochopny(-a) w ocenie, że taki stan rzeczy zachodzi, daj szansę osobie, z którą rozmawiasz. Podobnie, jeśli już musisz przerwać rozmowę, rób to grzecznie i z szacunkiem.
- Staraj się o precyzję: wyjaśniaj w jakich znaczeniach używasz kluczowych terminów, dopytuj się o to samo u rozmówcy lub rozmówczyni, definiuj lub proś o definiowanie, jeśli to możliwe i potrzebne. Bardzo często nieporozumienia biorą się z braku precyzji, a spory są jedynie sporami o słowa, a nie o sprawy.
- Nie powołuj się na fakty, jeśli rozmowa dotyczy wartości – raczej staraj się zrozumieć i wyobrazić, dlaczego coś jest dla kogoś ważne, zwłaszcza jeśli to jest coś innego niż to, co dla ciebie jest ważne. Większość naprawdę zażartych sporów dotyczy wartości, a nie faktów. Powoływanie się na fakty jedynie w takich sytuacjach zaognia debatę.
- W sytuacji niezgody poszukuj tematów i wartości, co do których jesteś ze swoim rozmówcą lub rozmówczynią zgodny(-a) – podejmuj je, żeby budować wspólnotę o porozumienie. Jeśli nie możesz się porozumieć w jednej sprawie, poszukaj innej, co do której z osobą, z którą rozmawiasz jesteście podobnego zdania – podejmij ten temat, a następnie podejmij poszukiwania logicznego związku, jaki zachodzi między nim, a tematem będącym przedmiotem niezgody.
- Bądź gotów/gotowa do zmiany zdania w przedmiocie rozmowy – okazuj tę gotowość i szukaj przekonań, które gotowy(-a) jesteś w sobie zmienić. Jeśli zmieniłeś(-aś) w jakiejś sprawie zdanie nie wahaj się tego oznajmić – to przejaw prawdziwej siły i otwartości.
- Nie zaczynaj rozmowy, jeśli nie ma na to realnej przestrzeni. Taka przestrzeń potrzebna jest zarówno po twojej stronie, jak i po stronie osoby, z którą rozmawiasz. Są dwa rodzaje takiej przestrzeni, po pierwsze emocjonalna, po drugie czasowa. Jeśli ty lub osoba, z którą rozmawiasz jesteście z jakiegoś powodu wzburzeni, jeśli widzisz u niej takie oznaki, to lepiej nie podejmować rozmowy na ważne tematy – należy poczekać na bardziej stosowny moment. Podobnie jeśli nie dysponujesz stosownym zapasem czasu, wtedy także nie podejmuj istotnych tematów. Często spotykamy kogoś w przelocie i, mając tej osobie coś ważnego do powiedzenia, po prostu to mówimy, ale potem, za chwilę, musimy przerwać rozmowę, ponaglani innymi zobowiązaniami. To bardzo niedobra praktyka. Przerywanie ważnej rozmowy na samym jej początku prowadzi do jej „dzikiego” życia w głowie twojej i osoby, z którą rozmawiasz, sprawiając nierzadko, że temat ważny urasta stopniowo do rangi tematu niemożliwego.
Czytelników i czytelniczki tego bloga zapraszam serdecznie do przetestowania w swoim życiu tych jedenastu zasad. Napiszcie do mnie koniecznie, jak wam poszło, co ciekawego odkryliście, co się udało, a gdzie ponieśliście porażkę.