Strona główna » Stoickie a buddyjskie techniki medytacyjne

Stoickie a buddyjskie techniki medytacyjne

Często porównuje się stoicyzm z buddyzmem. Szczegółowa analiza podobieństw i różnic między tymi dwoma tradycjami duchowymi jest niełatwa i wymagałaby osobnego obszernego studium. Przypuszczam, że kiedyś takie powstanie.

Tymczasem w dzisiejszym wpisie chciałbym zastanowić się nad adekwatną stoicką analogią dla dwóch bardzo popularnych technik medytacji buddyjskiej. Nowicjusze i nowicjuszki praktyki buddyjskiej zaczynają zazwyczaj od dwóch bardzo popularnych rodzajów medytacji. Poniższy ich opis przytaczam na podstawie książki The Joy of Living: Unlocking the Secret and Science of Happiness autorstwa Yongeya Mingyura Rinpoche oraz Erica Swansona.

Obie medytacje określane są mianem medytacji shinay – termin ten pochodzi z języka tybetańskiego i oznacza „trwanie w spokoju”. Pierwsza medytacja tego typu  ma charakter bezprzedmiotowy i polega na samej nieoceniającej obserwacji wszystkich zjawisk zachodzących w naszym umyśle. W przytoczonej pozycji opisano to następująco (przekład T.M.):

„Oto sposób na odpoczynek umysłu w bezprzedmiotowej medytacji shinay: tak jakbyś właśnie zakończył długi dzień pracy. Po prostu odpuść i zrelaksuj się. Nie musisz blokować pojawiających się myśli, emocji czy doznań, ale nie musisz też za nimi podążać. Po prostu odpoczywaj w otwartej teraźniejszości, pozwalając na wszystko, co się dzieje.”

Drugi rodzaj praktyki, często wprowadzanej zaraz po opanowaniu przez nowicjusza lub nowicjuszkę bezprzedmiotowej medytacji shinay, jest medytacja zorientowna na konkretnym zmysłowym przedmiocie, którą określa się teraz przedmiotową medytacją shinay. W podanej tu pozycji tak między innymi jest opisana:

„Jednym z najprotszych sposobów na rozpoczęcie zorientowanej przedmiotowo praktyki shinay jest koncentracja na prostych wrażeniach zmysłowych. Po prostu skup swoją uwagę na określonym obszarze – na przykład na swoim czole.”

Funkcją obu tych medytacji jest wyciszenie umysłu, który w swoim naturalnym stanie jest pobudzony, rozchwiany i pełen rozmaitych niepokoi.

Tym, co zwraca moją uwagę w pierwszej kolejności to fakt, że wyciszenie umysłu nigdy nie jest w stoicyzmie nie tylko celem samym w sobie, ale także nie pojawia się nawet jako środek do celu. Słynny stoicki spokój jest raczej skutkiem i to w dodatku ubocznym osiągania specyficznych celów praktyki stoickiej. Z tego też powodu trudno znaleźć stoickie zabiegi medytacyjne, które byłby jednoznacznym odpowiednikiem praktyki shinay w buddyzmie.

Musimy zatem szukać odpowiednika niejednoznacznego. Skupiam się więc na znalezieniu czegoś podstawowego, jakiegoś zabiegu mentalnego, od którego należy wyjść w stoicyzmie. Po krótkim badaniu znajduję zabieg, który, z braku lepszego określenia, nazwę zajęciem postawy obserwatora samego siebie. Jest to podstawowy składnik stoickiej praktyki porannego i wieczornego przeglądu siebie. Przystępując do przeglądu siebie należy zacząć od operacji wewnętrznego podziału, gdzie istotą tego podziału jest oddzielenie obserwującego i obserwowanego.

Podział ten przypomina mi nieco interesujące rozróżnienie zaproponowane przez Paula Ricoeura w książce O sobie samym jako innym. Ricoeur, omawiając istotę ludzkiej tożsamości odróżnia dwie jej rodzaje, pierwszą nazywa tożsamością w sensie idem, a drugą tożsamością w sensie ipse. Pierwsza to ja w rozumieniu „ten sam, ta sama, taki sam, taka sama”, podczas gdy druga to ja w sensie samości, poczucia bycia sobą (bez względu, a nawet pomimo trwanie w czasie tego doświadczenia).

Przywołując to rozróżnienie chciałbym przedstawić teraz intuicję, że dla stoika najbardziej fundamentalnym tożsamościowym doświadczeniem jest identyfikacja z „ja” refleksyjnym, a więc tym, które stoi z boku. Jest to siebie w znaczeniu „ja sam/sama”, podczas gdy to ja, które jest obserwowane, to ja w znaczeniu „to, co trwałe, takie samo”. Podstawowa praktyka medytacyjna stoika polega na dążeniu do wyraźnego odróżnienia tych dwóch ja, kiedy jedno ja nieoceniająco i bezstronnie ogląda drugie.

Sądzę, że drugim poziomem, czy drugim z kolej zabiegiem medytacyjnym w stoicyzmie, porównywalnym do medytacji przedmiotowej shinay jest medytacyjne skupienie na funkcji oceniania. Medytację taką też przeprowadza się podczas przeglądu siebie, ale tylko podczas przeglądu wieczornego. W jej trakcie po pierwsze wspomina się zdarzenia z dnia, a po drugie bada reakcje oceniające – jakie mechanizmy oceniające uruchamiają się w jakich sytuacjach mojemu ja trwającemu w czasie.

O ile wyjściowe praktyki buddyjskie nakierowane są na wyciszenie umysłu, o tyle wyjściowe praktyki stoickie nakierowane są po pierwsze na identyfikację (tożsamość), po drugie na zarządzanie mechanizmami oceniania. Wszystko to pod warunkiem, że moje intuicje są trafne.